poniedziałek, 13 maja 2013

                                    Rozdział IV

...Nie musiałam czekać, aż zrobi to Kas, bo pierwszy wyszedł blondyn. - Hej mała. Słyszałem, że jesteś przyrodnią siostrą Kasa. Jestem Will. Miło poznać taką ślicznotkę i mam nadzieję, że poznamy się bliżej.
- Witam mam na imię Leight, ale mów mi Leo. Miło mi Cię poznać.
- Naomi.- Przedstawiłam się i podałam im rękę - Mi również miło was poznać.
- No, skoro już się poznaliście, to możemy uciekać. Tylko pamiętajcie o jutrzejszej próbie.- Tym ostatnim zdaniem mnie zaintrygował.
- Ja będę pamiętać, ale nie wiem jak z naszą "śpiącą królewną". Co Leo? - O dziwo czarnowłosy nawet nie zareagował na docinki kolegi. - A Ty pamiętaj, aby zabrać siostrzyczkę. - Chyba nie trzeba podkreślać kto to mówił (Will).


O czternastej byliśmy w domu, ponieważ wstąpiliśmy do kawiarni na lody. Oczywiście jeśli chcieliśmy zjeść obiad, to musieliśmy sobie sami zrobić, gdyż zakochanej parki (naszych rodziców) jak zwykle nie było w domu. Resztę dnia upłynęło mi dość nudno. Trochę pograłam (na nerwach "braciszka" ma się rozumieć), posłuchałam muzyki (oczywiście moich ulubionych zespołów: Framing Hanley oraz Linkin Park), zjadłam kolację, wykąpałam się i poszłam spać, czyli innymi słowy nuuudyy! Leżąc zastanawiałam się jak chłopakom pójdzie na jutrzejszej próbie, jak dobrzy są, aż usnęłam.


   Następnego dnia.... Gdy się obudziłam...poprawka, gdy obudziły mnie jęki Kasa biorącego prysznic. Niechętnie nakierowałam swoje paczałki na zegarek. Dotarło do mnie, iż znowu się spóźnię (Kaaas!!!! Kiedyś go zabiję, mógł mnie obudzić). W pośpiechu założyłam czarne szorty, białą bokserkę oraz ukochane czarne trampki z białymi wzorami. Przez ten czas który poświęciłam na szykowaniu się, mój "braciszek" zdążył już opuścić swoje "studio nagrań".


W szkole rozdzieliliśmy się, ponieważ Kas (szczęściarz) miał lekcję na parterze, ja natomiast musiałam wspinać się na drugie piętro. Pewnie spóźniłabym się zaledwie pięć minut, gdyby nie to, że zostałam brutalnie przygwożdżona do szafki, przez trzech chłopaków. Ten który mnie przytrzymywał: blondyn z toną żelu we włosach, który kogoś mi przypominał. Po jego prawej stał "rudzielec" o głupim uśmieszku na twarzy, a po lewej szatyn, widać obojętny na zaistniałą sytuację. Pierwszy odezwał się blondyn.
- To ona? - widać pytanie nie skierowane do mnie.
- Tak.- Odezwała się osoba ze znajomym, damskim głosem.
- Co teraz już nie jesteś taka wyszczekana. - Z ironicznym uśmieszkiem zwrócił się do mnie. Przez chwilę nie wiedziałam o co chodzi, w końcu nawet ich nie znałam, ale wszystkie moje pytania oraz wątpliwości rozwiały się, gdy zobaczyłam kto stoi za plecami blondaska.....

                                         ***
I stało się kolejny rozdział się objawił, ale niestety już nie tak zabawny jak poprzedni wybaczcie nie jesteśmy dobre w komediach (chyba że w realu :P). My słyniemy bardziej z fantasy. Czytajcie i komentujcie.
                        Sandii&Ania

3 komentarze:

  1. Bardzo fajnie wam to wyszło ;) ciekawie i czekam na dalszy ciąg..
    Tylko jedno, postarajcie się o kompozycje - dialogi w nowej linijce, bo tak wszystko zlane jak jest, to się źle czyta :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak niestety wystąpiły...hmmm...powiedzmy, że małe problemy techniczne, ale w sobotę się spotykamy i poprawimy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisałam w sobotę pomyłka.....sama dałam radę :P
    Jaka filozofia (masakra). Teraz nacieszcie swe oczęta dobrą kompozycją tekstu :)
    Pozdro < Sandii >

    OdpowiedzUsuń